Kołysanka z Odessy

Który to już rok
Nad cichnącym rajem gwiazdy świecą jasno
Kołysankę im nuci dobry Bóg
Nad Odessą zmrok
Śpijcie, dzieci, żywy dzionek z wami zasnął
By on, tak jak ja, też odpocząć mógł

Kiedyś miałam tyle siły
Opuściły mnie
Lata włosy oszroniły
I wytarły palto me
Rację miał ten Żyd, co gadał w kółko:
“Wszystko mija”

Słońce niby też codziennie
Musi umrzeć, lecz
Zmartwychwstawać mu przyjemnie
Świt to bardzo dobra rzecz
Kto inaczej by gromadkę tę
Ubierał żywy?

Miły mężu mój
Może jutro rano zechcesz wrócić do mnie
Ukochany mój, czekam, czekam cię
Smutnooki król
Będzie zakochany znowu nieprzytomnie
Warto wierzyć, że cud wydarzy się

Słońce, które zmierzchem kona
Rankiem pnie się wzwyż
Jeszcze będzie żył jak bogacz
Ten, co biedny jest jak mysz
I już nikt nikogo nigdy niczym
Nie zniewoli

Nitka przędzy i igiełka
Oto życia treść
I Talmudu kartka cienka
Warto taki ciężar nieść
Teraz wiem, że dla mnie słońce co dzień
Czerwienieje
Oj, oj, wej…

Miły mężu mój
Może jutro rano zechcesz wrócić do mnie
Ukochany mój, czekam, czekam cię
Smutnooki król
Będzie zakochany znowu nieprzytomnie
Warto wierzyć, że cud wydarzy się…

(Michaił Szufutinskij – Еврейский портной)