Gdy bębny biją w takt
Napiętą skórę mam
Tak jakbym sam bębnem był
I warczę, warczę znów
I nie znam cichych słów
I wszystko się zmienia w krzyk
A jednak ciągle śnię
Że kradnę ptakom pieśń
Którą składam w ciszy u twych stóp
A ty wypuszczasz z klatki znów
Miliony nut i słów
One wyzwalają czuły bunt
Gdy surmy grają nam
Napiętą czuję krtań
Tak jakbym sam surmą był
I wtapiam się w ten ryk
I zgłuszę w sobie wstyd
I wszystkim się staje krzyk
A jednak ciągle śnię…
Widziałem kiedyś, jak
Oniemiał stary ptak
Głos zabrał mu drwiący czas
… (?)
I pragnął zaznać snu
I śpiewał w nim jeszcze raz
Więc błogosławię dzień
Gdy ukradzioną pieśń
Ptaków mogłem złożyć u twych stóp
Bo ty dawałaś wolność im
Otwartych klatek drzwi
A dziś ja wołam: milcz, milcz, milcz
Więc błogosławię dzień
Gdy ukradzioną pieśń
Ptaków mogłem złożyć u twych stóp
Bo ty dawałaś wolność im
Otwartych klatek drzwi
A cisza woła: żyj, żyj, żyj…