Milicyjny protokół

Jak na nas to wypiliśmy naprawdę mało

– Z pięciu butelek nic nie zostało.

I żeby wódki nie pędzili z byle czego,

To co by znaczył litr na jednego.

Pierwszą wypiliśmy na miejscu, znaczy w sklepie…

– Sierioża, powiedz… no, gdzie jest lepiej?!

Lecz przepędzili nas do parku, na ławeczkę,

Tam przyszło spożyć drugą flaszeczkę.

Trzecia też pękła bez zagrychy, z partytury…

– Sierioża, potwierdź, że to nie bzdury!

A czwarta w bramie, tam gdzie zwykle?

Co nie zgadłem?! Film mi się urwał!

Ale nie padłem!

Po piątej człowiek chce się bratać z całym światem

– Śpiewaliśmy pod komisariatem,

Więc nas przymknęli bez szczególnych ceregieli,

Bo władza dba o obywateli.

Prześpimy się w areszcie. Żona się nie dowie…

Sierżant też pije. To ludzki człowiek.

– Ja powiem, że gasiłem w pracy wielki pożar!

A ty co powiesz? E, śpij, Sierioża!