Pode mną lód i zbita kra nade mną.
Czy przebić strop, czy wgryźć się w twarde dno?
Wynurzyć się, nadziei łyk zaczerpnąć,
I czekać znów na nie wiadomo co.
Lodowe pole, z głośnym trzaskiem pęka.
Na czole pot jak prosty oracz mam.
Powrócę jak okręty w mych piosenkach…
Ten stary wiersz najlepiej chyba znam.
Mniej niż pół wieku żyłem, liczyć nie ma czego.
Dwanaście lat chroniłaś mnie, a z tobą dobry Bóg…
Mam o czym śpiewać przed obliczem
Najwyższego – Rozgrzeszy mnie najcichsze z moich słów.