Wybaw mnie, o śmierci
Pozwól cierpieć mniej
Noce bólu wypełnił
Brakiem słońca czarny deszcz
Otul mnie, o rzeko
W smutną szarość fal
Czas skradziony oddechom
Martwej ciszy dam
Gdy dobroć okazywana
Litością jedynie jest
Śmierć własną przyzywam sama
Wyzwól mnie, wybaw mnie
Opuść mnie, o życie
Zrób choć raz jak chcę
Przestań szydzić już skrycie
Z czułych serca drgnień
Zniknij, o światłości
W szklanych oczach zgaś
Promień nieskończoności
Okryj piachem twarz
Gdy litość okazywana
Obłudą jedynie jest
Śmierć własną przyzywam sama
Wyzwól mnie, wybaw mnie
Wybaw mnie, o śmierci
Pozwól cierpieć mniej
W mroczną toń niepamięci
Rzucam tylko swój cień
Połknij mnie, głębino
W burzę włosów wplącz
Kwiaty, które się żywią
Tym co spadnie na dno
Wypełnij zimnym spokojem
Bezradność rozwartych ust
Na wodzie kręgi, to moje
Moje, moje, moje epitafium bez słów
To be or not to be
To be or not to be
Not to be, not to be