Mojego życia burzą byłaś
Dwadzieścia pięć niedobrych lat
Od innych stale odchodziłaś
Ja innym układałem świat
Straciliśmy najlepszy czas
I teraz prześladuje nas
Widok pokoju bez kołyski
Nie mamy wspólnych wspomnień, cóż
I boję się zapytać już
Czy byłem ci naprawdę bliski
Wymodlę cię
Najbliższa i najdalsza, uwierz, że
I świt ze zmierzchem mogą złączyć się
Jesteś miłością mego życia
Czy chociaż raz szczęśliwa byłaś
Twe oczy szarym smutkiem są
Pułapkę na mnie zastawiłaś
Lecz wpadliśmy oboje w nią
Mężczyźni ci, o których wiem
Byli dla ciebie drżącym snem
Nie mogę mieć pretensji cienia
Ja także wiele kobiet znam
Osobno się udało nam
Zestarzeć bez wydoroślenia
Wymodlę cię…
Przez palce dzień za dniem przecieka
Wysycha w oczach słony czas
A nuda co na miłość czeka
I szept i krzyk zabija w nas
Nam jednak nie zabraknie łez
Bo źródło marzeń wieczne jest
Nie musi zawsze być jak było
Nie może świat potępić nas
Że chcemy razem pierwszy raz
Walczyć o siebie i o miłość
Wymodlę cię…