Z czerwieni nadzieję wróżą –
Z barwy zórz, z barwy róż i krwi
Nazywają mnie tu Dziką Różą
Lisa Day – czy to ja, czy ty?
Widywałem ją często lecz do chwili tej
Była dla mnie uśmiechem dalekim
Nagle stały się kwiatem jej wargi czerwone
Dziką różą, co wrasta w urwisty brzeg rzeki
Gdy zapukał do drzwi i w objęcia mnie wziął
Rozkwitałam ze szczęścia w jego czułych ramionach
Nagle zmienił się świat bo był pierwszym mężczyzną
Który czuł że przez los jestem mu przeznaczona
Z czerwieni nadzieję wróżą –
Z barwy zórz, z barwy róż i krwi
Nazywają mnie tu Dziką Różą
Lisa Day – czy to ja, czy ty?
Gdy nazajutrz przyniosłem jej czerwony pąk
Była pięknem co w zapach się skryło
Zapytałem – czy pragniesz odnaleźć swą różę
Różę dziką i wolną tak wolną jak miłość
Następnego dnia rzekł podając mi kwiat
Jesteś mą namiętnością co świata ład burzy
Miałam oczy we łzach kiedy gładząc mą skroń
Szeptał – jutro pokażę ci krzak dzikiej róży
Z czerwieni nadzieję wróżą –
Z barwy zórz, z barwy róż i krwi
Nazywają mnie tu Dziką Różą
Lisa Day – czy to ja, czy ty?
Dnia trzeciego nad rzekę mnie zabrał i rzekł
Kwiaty są śmiertelne więc w różę się zamień
Kładł mnie czule całując przy krzewie kwitnącym
Gdy się schylił spostrzegłam że w ręce ma kamień
Ostatniego dnia, cóż… miałem oczy we łzach
Kiedy szliśmy nad rzekę by spełnić marzenia
Rzekłem – jesteś tak piękna jak śmierć potem różę
W martwe wargi włożyłem jej na do widzenia
Z czerwieni nadzieję wróżą –
Z barwy zórz, z barwy róż i krwi
Nazywają mnie tu Dziką Różą
Lisa Day – czy to ja, czy ty?