W jakim kraju?

Twój ojciec całą okupację musiał się ukrywać
Przed wojną do establishmentu twoją rodzinę zaliczano
Cygański tabor na Powązkach wozy swe zatrzymał
Twój ojciec mieszkał z Cyganami, bo tylko tam go nie szukano

A twoja matka z dziećmi – Lechem, Wieśkiem i Ludmiłą
Na Wawelberga w pustym domu żyła i czekała wciąż
By po godzinie policyjnej niebo szybko się ściemniło
I zdążył przyjść bezpiecznie do niej i do dzieci drogi mąż

Kiedy zaczęło się Powstanie matka wciąż była
Płonęła prawie cała Wola, zeszła do schronu z dzieciakami
Piątego sierpnia wpadli Niemcy, uciec nie zdążyła
Pognali wszystkich do Ursusa i ustawili ich czwórkami

Siedem tysięcy dwieście osób umierało bez nadziei
Kobiety, starcy, małe dzieci – bezprzykładna rzeź
Oprawcy w głowy tył strzelali, mimo błagań, po kolei
Twojej siostrzyczce, twoim braciom, w końcu twojej mamie też

Wanda Lurie dostała postrzał w samą potylicę
Lecz kula wyszła przez policzek i twoja mama nie umarła
Leżała wśród tysięcy trupów, czując, że wciąż żyje
To dziecko, które nosi w łonie, mamusia śmierci cię wydarła

Trzeciego dnia wypełzła jakoś, odgarniając martwe ciała
I do kościoła najbliższego doczołgała się
Dwa dni leżała przed ołtarzem, aż ktoś wziął ją do szpitala
W Podkowie Leśnej, dwudziestego sierpnia, urodziła cię

Gdy ojciec znalazł was oboje, nikt już wam nie pomógł
Zacząłeś mówić bardzo późno, jako pięciolatek
Z dzieciństwa tylko strach pamiętasz, nędzę i brak domu
Milczenie mamy i chorego na Burgera tatę

Elita Rzeczpospolitej, przemysłowcy, finansjera
Skazana na unicestwienie przez swój własny kraj
Arystokracja i ziemiaństwo ma tułacze życie teraz
Niby Cyganie, co z taborem poszli do KL Warschau